sobota, 10 września 2011

:)

;) Szkoła- wszystko dobrze, jest tu strasznie łatwo, to co oni robia teraz, ja mialam 2 lata temu. Np. na historii wymyslamy sobie idealny rzad i opisujemy jakie mialby prawa, jaki ustrój. Na innych przedmiotach tez jest łatwo, jedyne co, to najtrudniejszy jest dla mnie jezyk. Czasem po prostu nie moge powiedziec, tego co bym chciała, bo nie potrafie znalezc odpowiednich słów, co jest wkurzajace. W ogole amerykanska edukacja to jakis zart. Nie ma prawie prac domowych, a jak sa to zajmuja 30 min, nauczyciele nie pytaja na lekcjach, nie nosi sie ksiazek, nie ma konieczności robienia notatek i czesto pracuje sie w grupie. Co jest inne? Nie ma przerw, z jednej lekcji od razu idzie sie na druga, jest tylko lunch ktory trwa 30 min. Codziennie mam te same lekcje: choir, drawing, american studies, senior english, multicultural studies, aerobics. Szkola zaczyna sie o 7:45 a konczy 14:15; zeby isc do lazienki potrzebny jest HALL PASS inaczej można miec kłopoty. Jesli nie ma cie w szkole, musisz ja o tym wczesniej poinformowac i napisac powód; jesli sie spozniles, szkola dzwoni do rodziców i informuje ich o tym. Potem trzeba nadrobic wszystkie nieobecnosci. Tzn. np. jesli opusciles 5 zajec z chóru, musisz potem przychodzic do nauczyciela i spiewac, jesli nie ma cie na aerobicku, musisz biegac po 20 min przez tyle dni ile cie nie bylo... to troche uciazliwe, ale da sie przyzwyczaic. Poza tym nauczyciele sa strasznie mili, pomocni, nie ma zadnego dystansu miedzy uczniem a nauczycielem, czasem nawet przeklinaja na lekcjach. Możemy jesc i pic na lekcjach, nie musimy notowac, mozemy trzymac nogi na ławce, niektorzy np. pluja na podłoge, co mnie dziwi. I WSZYSCY bekaja na głos, to jest gross. Dislike.

Łatwo zjednuje sobie znajomych, wszyscy mnie lubia i chca zebym uczyla ich polskiego. Najlepszym miejscem na poznawanie nowych ludzi jest lunch (bardzo wazne jest zeby nie siedziec samemu) i gry. Byłam juz na siatkówce i na amerykańskim footballu (rugby) oni strasznie powaznie to traktuja, kibicuja szkole całym sercem i wyzywaja przeciwników, nosza barwy szkoly, a cheerleaderki caly czas tancza i zagrzewaja kibiców. To jest w sumie fajne, ze nie sa nerdami, tylko raczej stawiaja na aktywnosc, no i maja duzy wybór sportów...

Hm. wczoraj miałysmy z Alex wypadek, ale nic sie nam nie stało, maska samochodu jest za to cała stratowana :(  aczkolwiek dostanie nowy, bo nie opłaca sie go naprawiać, gdyz jest juz stary i mało warty.

Ok, jutro już Hawaje. Rob cały czas powtarza: everything what happens on Hawaii, stays on Hawaii. :) czuje ze bedzie zajebiscie! to prawdopodobnie moj pierwszy i ostatni raz kiedy bede miec okazje tam pojechac, wiec zamierzam korzystac ile tylko bedzie mozna. 6 godzin lotu + przesiadka w Kalifornii i jestesmy na miejscu. ;> Nie moge sie doczekac!

Na koniec powiem wam, ze moja host rodzina jest wyjebana w kosmos (sorry mamo, ale to jest idelane okreslenie. Kocham Cię), mam z nimi taki dobry kontakt, szczegolnie z ojcem. Pomagaja mi bardzo i w ogole powiedzieli, ze kiedykolwiek bede chciala tu wrócic, to jest tez moj dom i zawsze moge ich odwiedzac. No i jak bede chciała tu zamieszkac albo studiowac, to dopoki nie znajde czegos swojego bede mogla sie u nich zatrzymac. Oni tez powiedzieli, ze jesli beda kiedys planowac podróż do Europy, to uwzglednia w niej Polske i moj dom :)

Jest zajebiscie.!!! i dostałam IPhone Lisy ;-)

1 komentarz:

  1. ojejku to masz super ;D.
    czytałam rózne blogi i tam mają mnóstwo zadania domowegoo i trudną matme ;D
    zazdroszcze i miłegoo na Hawajach ;***
    buziaki

    OdpowiedzUsuń